Z nazwami roślin, także tymi przeniesionymi do literatury jest wielki problem – autorzy literatury pięknej i popularnej, a nawet nasz narodowy wieszcz, najczęściej nie są przyrodnikami. Zatem mówią o przyrodzie, tak jak słyszą (słyszeli). Zatem stosują nazewnictwo potoczne.
Autor „Pana Tadeusza” pisał o esparcecie siewnej. Albo i nie.