Wychodzenie z bańki paradoksalnie… polaryzuje ludzi
“Törnberg zauważa, że wychodzenie poza bańkę na platformach cyfrowych tylko zwiększa naszą niechęć do ludzi o przeciwnych poglądach. Zamiast reakcji: “A, tak, zaczynam rozumieć, o co ci chodzi” dochodzimy do wniosku: “O cholera, jesteś jeszcze głupszy, niż myślałem!”.”
Mam wątpliwości co do uogólnień z artykułu. Wg mnie to zależy od nas i od tego z kim rozmawiamy. Zależy jak silna bańka. Są ludzie bardziej otwarci i bardziej zamknięci. Rozszczerzając na pojęcie bańki w ogóle to zresztą zmienia się też w czasie i przestrzeni. Jedne społeczeństwa i grupy ludzi na przestrzeni czasu i miejsca na świecie są bardziej otwarte i skłonne do dyskusji, inne mniej. Jest też kwestia botów, które zaburzają rzeczywistość.
Poza tym ten cytat wskazuje na wyjście z jednej skrajnej bańki w inną skrajną bańkę. Ale bańki mogą być różne. Może być mniej skrajna. Może być centrowa, nie wiem, bańka stoików. Wtedy reakcje będą inne.
Nie wiem, ja wychodzę z założenia że ludzie jednak potrafią normalnie dyskutować a wiele kłótni i niezgody wynika z sił zewnętrznych, tzn w kulturalną dyskusję grupy ludzi wbijany jest gwódź, który ma za zadanie wprowadzić chaos, z którego korzyść czerpie osoba która ten gwóźdź wbija.
Chyba się z tobą zgodzę - ale widzę też tu efekt doświadczenia. Markiewka ostatnio migrował z Twittera na Bluesky. Innymi słowy, porusza się w ogromnym serwisie ze wszystkim. Ty korzystałeś z Reddita podzielonego na mniejsze subreddity. Ja zacząłem od podzielonego na instancję Mastodona. Obaj przebywamy formalnie w bańkach, ale bez problemu (nawet na tym samym koncie) możemy odwiedzić inne, i do tego jasno odgraniczone. To co innego, niż jeden bezkształtny zbiór wszystkiego i wszystkich, stojący obserwowaniem pojedynczych osób.