• legolasA
    link
    fedilink
    Polski
    arrow-up
    2
    ·
    edit-2
    5 months ago

    Nieźle. Właśnie dlatego czytanie lektur jest i powinno być obowiązkowe.

    No ale to jest skutek globalizacji i internetu. Angielski stał się językiem świata. Język to zresztą tylko jeden z elementów kultury, który jest zastępowany przez kulturę “globalną”, czy może raczej po prostu amerykańską. I nie tylko w Polsce. Pytanie jak bardzo społeczeństwo chce zachować swoją kulturę. Tylko że nie wydaje się że można się izolować kulturowo bez izolacji gospodarczej i politycznej. To jazda w tandemie. (Chociaż chyba Chinom udaje się z tego wyrwać, ponieważ wydaje się że izolują się kulturowo, ale gospodarczo i politycznie nie i to im się udaje). Albo zachowujesz swoją kulturę kosztem izolacji i braku rozwoju społeczeństwa albo tracisz część swojej kultury, ale zyskujesz na innych frontach. Pytanie też czy to “tracenie” części swojej kultury jest aż tak niedobre? Może wręcz przeciwnie? I czy i w jakim stopniu społeczeństwo może w ogóle decydować o tym jak chce zachowywać swoją kulturę w dzisiejszych czasach, w dobie internetu i globalnych powiązań. Złożony temat.

    • Kierunkowy74OP
      link
      fedilink
      Polski
      arrow-up
      2
      ·
      5 months ago

      Chętnie przeczytałbym perspektywę anglistów. Jedna rzecz, że pewne wytykane tu rzeczy powinny tu występować niezależnie od przedmiotu. Inną jest to, że najwyraźniej do języków obcych rozbija się klasę na kilka. (a ponadto nie przypominam sobie w przeszłości aż czterdziestoosobowych klas!)

      Piszesz że powinny funkcjonować lektury obowiązkowe. Tylko że już tak jest i najwyraźniej nic to nie zmienia. Jednolity kanon przegrywa z dziełami wybieranymi, bo są atrakcyjne, a niekoniecznie nakazane. Jego skutkiem jest też rozliczanie uczniów z odpowiedniego klucza, aby sprawdzić znajomość dzieła. Pojawia się uczenie pod klucz odpowiedzi. Rynek na bryki i streszczenia dla tych, co chcą ominąć czytanie, istnieje od dawna. Nauczyciele powinni mieć więcej swobody i inwencji by zachęcić uczniów do czytania i zasięgania informacji. Na samej sali lekcyjnej nie pozna się całej kultury (nawet polskiej), a zasób wiedzy się szybko dezaktualizuje.

      O rozpad umiejętności językowych winię przede wszystkim format filmików pionowych (Loops, TikTok, ale większość innych mediów społecznościowych też próbuje to wciskać…). Nie chodzi mi tu o algorytm, raczej o to, że jest to zbiór nieskończenie wielu momentów całkowicie oddzielnych od siebie. Dowolna kompilacja (nawet tych samych rolek xd) już musi mieć jakiś zamysł, co powiedzieć o innych formatach wideo (czy to skupienie na „zagrajmy w …”, czy to argumentacja w publicystyce). Tłit/trąbnięcie/szkit? Owszem, da się wrzucić shitposta, ale bardziej on bawi jeśli zderzyć go z mądrzejszymi dyskusjami. O dłuższych felietonach nawet nie wspomnę.

      Na marginesie, nie dziwię się ludziom, którym w takim stanie nie chce się nawet zaglądać do słowników by sprawdzić nieznane pojęcie. Z wiedzą, jaką mają, jest to ignotum per ignotum.

      • legolasA
        link
        fedilink
        Polski
        arrow-up
        2
        ·
        edit-2
        5 months ago

        Tik Tok i social media nie wymagają wysiłku umysłu. Gapimy się na rolki po długim dniu pracy żeby się odmóżdżyć. Czytanie wymaga wyobrażania sobie czegoś i angażuje komórki pamięci. Jeśli nie mamy tego wyćwiczonego, będzie to od nas wymagało większego wysiłku. Jeśli ktoś od bardzo wczesnego wieku nie czytał, to później próba czytania będzie wymagała wysiłku i dyscypliny, narzuconej odgórnie albo z wewnątrz (można np. próbować zachęcić kogoś do czytania poprzez zainteresowanie tematem, kontekstem). Są wyjątki ale dla większości ludzi wydaje mi się że tak to wygląda.

        Lektury być może nic nie dają, a być może coś jednak dają. Żeby się dowiedzieć musielibyśmy z nich zrezygnować zupełnie. Czy jakaś szkoła przeprowadziła kiedyś taki eksperyment? Mi się wydaje jednak że to pierwsze, ponieważ wiele osób ma takie usposobienie że robi coś dopiero kiedy jest to im narzucone z góry. Tak to w zasadzie wygląda u dzieci. Dzieci raczej żyją tu i teraz. Jak mogłoby być inaczej skoro wszystko robią pierwszy raz. Nie wiedzą jaki skutek będzie miało działanie albo jego brak dzisiaj, jutro, za rok, za 10 lat. Dlatego wychowywane są przez ludzi, którzy to wiedzą. Ogólnie dzieci puszczone samopas cały czas by się pewnie bawiły. Zapewne psychologiwe napisali już o tym całe książki.

        Oczywiscie, dzieciaki będą chętniej czytać Władcę Pierścieni czy Opowieści z Narnii (z racji tego że te pozycje weszły do kultury masowej i mamy znakomiet filmy itd czy może dlatego że są lepiej napisane albo dobrze się je czyta?). Ale to nadal tylko tłumaczenia. Gdyby powstała kiedyś superprodukcja Trylogia która zdobyłaby 15 oskarów, zapewne inaczej czytałoby się dzisiaj Sienkiewicza i te książki miałyby inny status.